Świat wirtualny i rzeczywisty. Czy to rozróżnienie ma jeszcze sens?
Jeszcze kilka lat temu wiele osób zarzekało się, że nigdy nie umieści w sieci swojego prawdziwego zdjęcia, posługiwano się avatarami i nickami.
Dziś wiele osób ujawnia swoją tożsamość? Co więcej dokładnie opisuje swoje życie, pokazuje zdjęcia swoje i rodziny. Czy jest to wymóg uczestnictwa interakcji ze znajomymi? Społeczny przymus, do bycia „w towarzystwie”? Wydaje się, że chodzi tu o coś innego – o rozmycie się granic pomiędzy własnym wizerunkiem w internecie a w rzeczywistości.
Autentyczność jest dziś podstawą internetowych kontaktów, coraz trudniej jest być w internecie kimś kim się nie jest w rzeczywistości. Coraz częściej internet używany jest do celów biznesowych, do podtrzymywania naszych realnych kontaktów, coraz częściej mówi się też o kreowaniu własnej marki w internecie. Ciężko więc już odróżniać świat z internetem od świata bez internetu – nie jest to próba determinizmu a jedynie pokazanie charakteru internetu czerpiącego konteksty w życia codziennego, ale też i życia codziennego czerpiącego z internetu. Przyzwyczailiśmy się do używania pojęcia świat wirtualny, ale warto się zastanowić na ile jest w praktyce nie jest on rzeczywistością? Przenośnia dotyczy z pewnością samej przestrzeni internetu. Dziś dla wielu osób internet to coś oczywistego. Jednak na początku jego wdrażania, ludzi zastanawiała kwestia przestrzeni, informacje – bity i bajty zapisywane na serwerach nie obrazują tego co daje internet. Powstało wiec wiele ciekawych porównań takich jak – surforwanie po internecie, otwierano „kawiarenki” internetowe, nazwy programów np internet explorer, i prezentowały internet jako odrębny świat który można odkrywać.
Czy sieć jest już dziś częścią naszego świata?
A może granice pomiędzy tymi światami stały się już płynne? Coraz trudniej o rozgraniczenie, światy te często się przenikają, nawet wtedy gdy nie jesteśmy tego świadomi.